Masz uczulenie na kurz i drobny druk w przepisach? Ja mam. A z wpisu dowiesz się, co ma kurz i drobny druk do nieskończoności i co ma nieskończoność do mojej działalności online dla księgowych.

 

Czasy odległe

 

Gdy byłam mała, uwielbiałam półki z książkami mojego taty. Najbardziej te z serii „z pętelką” jak nazywałam książki wydawnictwa PIW z serii Plus Minus Nieskończoność (od symbolu matematycznego pojawiającego się na każdej okładce książki tej serii).

Więc już jako 3 latka miałam w rękach dzieła takich znakomitości jak Erich Fromm, Konrad Lorenz, Bogdan Suchodolski, Erving Goffman i inni. To były dla mnie prawdziwe skarby. Pamiętam do dziś, jak wpatrywałam się w okładki i spisy treści, prawie jak zahipnotyzowana. Po wstępnej kontemplacji, każdą książkę pieczołowicie ozdabiałam gryzmołami. W zależności od tego, jak daną pozycję oceniał umysł trzylatki, pojawiały się na niej różne kształty i kolory, których znaczenia żaden dorosły nie był w stanie pojąć.

Mój tata, zamiast zauważyć w swoim dziecku przebłyski naukowego intelektu, ekspresji twórczej i początków dialogu z wielkimi tego świata, absolutnie potępiał początki moich naukowych działań i zainteresowania książkami 😉

 

Historia mniej zamierzchła

 

Gdy byłam starsza i zaczęłam odróżniać poszczególne hieroglify i łączyć je w słowa i zdania, moja miłość do książek wzrosła. I trwała tak sobie przez lata. A pierwsze poważne tąpnięcie przeżyła, gdy zaczęłam pracować jako księgowa. Tyle przepisów, ile musiałam przeczytać – wtedy jeszcze nie w internecie, tylko w wydawnictwach książkowych, sprawiało, że miałam wręcz awersję do wysilania wzroku na cokolwiek innego. Praca w kancelarii doradztwa podatkowego powodowała, że do przepisów sięgałam znacznie częściej niż ówcześni księgowi. Było to ciekawe, na swój sposób fascynujące, ale też frustrujące, gdy patrzałam na rosnące stosy zdezaktualizowanej makulatury legislacyjnej. Frustrujące tak samo, jak drobny i zbyt drobny druk w tych wszystkich tomiskach. I kurz, których chętnie zbierał się zarówno na odłożonych dokumentach, jak i na wszystkich podatkowo-księgowych książkach i księgach.

 

Tu i teraz

 

Internet to wszystko zmienił. Przepisy są bardziej strawne w wersji online, a jedyne książki związane z rachunkowością w moim domu to obecnie komentarze do UOR i książki z rachunkowości behawioralnej. Nadal oczywiście lubię szelest kartek i stojące tomiska na półce. Nadal dużą radość sprawia mi odkrywanie, kartka za kartką, jak litery i słowa można łączyć w inspirujące czy zabawne zdania. Ale w pracy zawodowej zdecydowanie wolę działalność online. Poczynając od jak największej automatyzacji i digitalizacji prowadzenia ksiąg, a na pracy naukowej i badawczej kończąc. 

Dlatego też ART-N-WITCH jest działalnością jak najbardziej online.

I dlatego też po napisaniu 4 słowników „papierowych” rachunkowości, stworzyłam pierwszy internetowy słownik dla księgowych – Słownik online rachunkowości, podatków i audytu angielsko-polski, polsko-angielski.
W imię wygody, wolności tworzenia i ułatwienia życia moim Współplemieńcom.
Aho! 🙂

W maju minął rok od pokazania go po raz pierwszy światu. Od tego czasu słownik się rozrósł i stał się prawie że codziennym towarzyszem mojego życia zawodowego. W każdym tygodniu pojawiają się w nim nowe wyrażenia. Do wyrażeń juz istniejących dodawana jest wymowa i przykładowe zdania. Z początkowego prostego zbioru słów, słownik powoli zmienia się w księgowy portal językowy. A dla mnie, jako autorki, robi się z tego prawdziwa ‘neverending story’, w sam raz pasująca do symbolu nieskończoności.

Jeśli jeszcze ze słownika nie korzystasz, zapraszam Cię do dołączenia do jego użytkowników i wybrania się we wspólną językową podróż dedykowaną księgowym – internetowo i interaktywnie!