Ze słońcem? Odpoczynkiem? Pierwszymi kwiatami? Ulewnymi deszczami i roztopami? A może z wytężoną pracą księgową?
Dla mnie wiosna to żywioł wody, płynność i porządkowanie, to czas księgowego flow.
W świecie liczb i szubieniczek wiosna to uzgadnianie, porządkowanie zapisów na kontach, ale też swobodne przepływy, jak przepływy kosztów – z zapasów aż po rachunek zysków i strat…
Wiosna to oczyszczanie kont z tego, co tymczasowo zawieszone, niepotrzebne, czy zagracające, to odzyskiwanie klarowności i porządku.
Wiosna to czas, gdy widzę, jak wszystko co porejestrowane i uzgodnione, ładnie się układa w spójne wartości, które sobie płyną z pojedynczych dokumentów i operacji aż ku sprawozdaniu finansowemu. Od drobnych strumyków zdarzeń gospodarczych i księgowań, aż po ocean sumy bilansowej i wyniku finansowego… Tym właśnie jest dla mnie księgowe flow.
Ale tak naprawdę wiosna zaczyna się w moim sercu i głowie dopiero po podatkowych rozliczeniach rocznych. I co roku życzę sobie, żeby zaczynała się choć o kilka dni wcześniej…
Czy masz świadomość, że wystarczy dyscyplina wewnętrzna, dobra organizacja pracy oraz zdyscyplinowani klienci, by przesunąć termin nadejścia księgowo-podatkowej wiosny? Tylko tyle i aż tyle 🙂
Moja w tym roku ma przyjść wyjątkowo wcześnie. Ptaki coś ćwierkają, że do końca tego miesiąca uda mi się wszystko rozliczyć, z moim własnym PIT-em włącznie. Tak! Może to tylko tegoroczna anomalia, a może szykuje się jakaś zmiana w przyrodzie? 🙂